Recenzja filmu “Luter i rewolucja protestancka”

W filmie, a w zasadzie w pamflecie o Marcinie Lutrze, bo koniec końców tym jest obraz Grzegorza Brauna, zatytułowany „Luter i rewolucja protestancka” nie znajdzie się chyba ani jednego słowa przychylnego temu teologowi. Wręcz przeciwnie, nawet nie nazywa się go teologiem, tłumacząc że był jedynie prawnikiem, co jest na początku filmu rażącym lapsusem, żeby nie powiedzieć fatalnym błędem merytorycznym.

Im dłużej oglądałem ten dokument tym większe miałem oczy, nie z powodu przedstawianej tam „prawdy”, którą próbowały mi udowodnić różne autorytety – profesorowie, księża, kardynałowie, filozofowie, historycy – lecz z powodu lawiny jawnych manipulacji danymi i cytatami, rzekomo uczciwymi i „nowo-odkrytymi” badaniami na temat Lutra. Czy są to na pewno „nowe” dane i „zatajone przed nami fakty” odkryte dopiero niedawno przez niedoszłego prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej? Postaram się pokazać, że Braun nie odkrył Ameryki, a nawet pomylił ją co najmniej z Indiami.

Film opiera się podobnie jak książka Pawła Lisickiego, „Luter. Ciemna strona rewolucji” [1] na osobliwym założeniu, że Reformacja w XVI wieku nie była reformą, lecz rewolucją, która od początku miała na celu zniszczenie idealnego porządku średniowiecznej christianitas [2]. Jest to pogląd przeciwny temu co reprezentuje wielu współczesnych badaczy katolickich, między innymi papież Franciszek, dowodem na to jest jego wypowiedź na konferencji prasowej, podczas której wprost powiedział: „intencje Marcin Lutra nie były błędne” [3].

Do tezy o Lutrze jako „rewolucjoniście” przedstawiane są widzowi „fakty” oraz cytaty, którymi autorzy filmu żonglują i bez podawania odnośników się posługują. Niektóre z nich zlepiają w jeden cytat, inne używają w celu podbudowania swoich teorii. Zatem ta metoda retoryczna – dobieranie faktów do teorii, już na wstępie wzbudziła we mnie wątpliwości, co do rzetelności proponowanego przez Brauna materiału.

Film jest daleki od bycia bezstronnym i to widać po „ekspertach”, którzy się wypowiadają. Nie ma wśród nich protestantów, ani żadnego z wybitnych badaczy biografii Marcina Lutra. Jak się pod koniec filmu okazuje, możliwe że twórcy nie są chyba nawet katolikami, bo od krytyki Lutra płynnie przechodzą do krytyki papieża Franciszka i wydarzeń w Lund.

Na końcu filmu, widać to bardzo wyraźnie w słowach Massimo Viglione [4], który mniej więcej 91 minucie filmu stwierdza „to jest moment wyboru, jeśli jesteś admiratorem Lutra nie jesteś już katolikiem”. Jestem ciekaw czy powiedziałby to autorowi słów: „Naukowe badania uczonych, tak ewangelickich, jak i katolickich, badania, w których już osiągnięto znaczną zbieżność poglądów, doprowadziły do nakreślenia pełniejszego i bardziej zróżnicowanego obrazu osobowości Lutra oraz skomplikowanego wątku rzeczywistości historycznej, społecznej, politycznej i kościelnej pierwszej połowy XVI wieku. W konsekwencji została przekonywująco ukazana głęboka religijność Lutra, którą powodowany stawiał z gorącą namiętnością pytania na temat wiecznego zbawienia”[5]. Są to oczywiście słowa znanego ekumenisty papieża Jana Pawła II.

Film jest krytyką Lutra, ale też ekumenizmu w ogóle. W 92 minucie padają słowa: „Jeśli Kościół zamiast przeciwstawiać się luteranizmowi obejmuje go w ekumenicznym uścisku, to obejmuje trupa w stanie głębokiego rozkładu”. Jest to aluzja do pojednawczego uścisku papieża Franciszka z arcybiskup Uppsali Antje Jackelén. Dla mnie jako luteranina wydaje się conajmniej ironiczne, kiedy słyszę z ust zagorzałych katolików krytykę papieża. Jest w tym chichot historii, że ortodoksyjni katolicy muszą posługiwać się współczesnym wynalazkiem Internetu i filmu, by niczym jak niegdyś Luter (za pomocą wydrukowanych broszur) krytykować poczynania Rzymu.

W 91 minucie filmu pada teza, z którą się w całości zgadzam, „w ostatnich 50 latach rozwinął się „proces protestantyzacji Kościoła Katolickiego:” – pisałem o tym kiedyś na blogu [6]. Prof. Robert de Mattei, który wypowiada te słowa, jest przedstawiany jako historyk Kościoła, jednak w tym zjawisku widzi on największe zło, ponieważ zrywa się z dotychczasową polemiką antyluterańską i antyprotestancką w ogóle.

Tymczasem autorzy filmu chcą jej powrotu, chcą walczyć z Lutrem, z Melanchtonem, z Kalwinem, któremu też się obrywa w materiale Grzegorza Brauna. Nie widzą przy tym, że walcząc z nimi zaczynają już walczyć z nowym nauczaniem rzymsko-katolickim, które zdystansowało się do narracji soboru w Trydencie, które już nie jest wymierzone w Lutra, lecz próbuje wyjść wspólnie z protestantami naprzeciw wyzwaniom sekularyzacji i nowoczesności. Braun i jego apostołowie są w czasach Ignacego Loyoli, Franciszka Salezego, Piotra Skargi – imieniem tego ostatniego nazwali swoje stowarzyszenie [7], nie polecam go uwadze czytelnika, który dotarł do tego momentu mojej przydługiej już recenzji…

Jeśli ktoś liczył na wymienianie błędów w filmie, albo ostrą polemikę z zawartymi tam treściami, to muszę rozczarować, tutaj nie zamierzam nic takiego stosować. Można by wymieniać nieścisłości w informacjach przekazanych w filmie, np. jest teza o śmierci Lutra po libacji alkoholowej, a zaraz potem mówi się, że Luter się powiesił. Albo mówi się o rzekomym zabójstwie, którego dopuścił się Luter, co jest żywcem wzięte z kontrreformacyjnej biografii Lutra Johanna Cochleusa, który początkowo polemizował z poglądami Lutra, a gdy zabrakło mu argumentów teologicznych zaczął uderzać w Lutra personalnie wymyślając historie i paszkwile na jego temat.

Nikt z teologów nie będzie dyskutować z byłym kandydatem na prezydenta Grzegorzem Braunem, bo on sam tego chce i do tego prowokuje. Film w swojej treści atakuje postać Lutra w stylu polemiki z czasów kontrreformacji i z XIX wieku, zapominając, że te czasy się już skończyły na Soborze Watykańskim II. Przytoczone badania wcale nie są „nowo-odkrytymi faktami”, lecz są wyciągnięte z XVII-wiecznych pism kontrreformacyjnych wymierzonych w Reformatora. Są to rzeczy w nowej, atrakcyjnej formie, bo pokazane przy pomocy obrazu, animacji i ujęć z drona – jednak w treści są to takie same paszkwile, co w czasach kontrreformacji. Autorzy nie okryli nic nowego!

Braun – nie wiem dlaczego – uważa się za jednego z kontr-reformatorów. W amatorskim nagraniu opublikowanym na portalu YouTube staje przed pomnikiem Lutra w Bielsku-Białej i stwierdza, że to czas by ten obiekt trafił do muzeum komunizmu w „post-protestanckiej” Kozłówce [8].

Protestantyzm jego zdaniem jest ściśle powiązany w nazizmem i komunizmem, rewolucją francuską i bolszewicką, przy czym nie zauważa faktu, że ani we Francji, ani w Rosji reformacja nie odniosła sukcesu. Natomiast ideologią którą się fascynował kanclerz III Rzeszy (notabene katolik) trafiła na podatny grunt w katolickich Włoszech. A może to czas, by Braun przejrzał na oczy i zrozumiał, że nie żyjemy w teologicznym i gospodarczym XIX wieku? Może to czas, by Braun i jemu podobni odkryli fakt, że papieżem nie jest już Leon X, lecz Franciszek I.

Nie nazywałbym Brauna konserwatystą, bo z konserwatystą takim jak Benedykt XVI można prowadzić dialog. Papież ten był gotowy docenić naukę Lutra o usprawiedliwieniu z wiary [9], która jest bombardowana przez obraz „Luter i rewolucja protestancka”. Braun jest raczej protestanckim katolikiem, tj. protestuje z niewiadomym nam przyczyn przeciwko ekumenicznej działaności współczesnych papieży. Staje bardziej po stronie lefebrystów i sedewakantystów, którzy marzą o powrocie do mszy w języku łacińskim i do kontrreformacyjnych polemik. Uważa się za bardziej katolickiego od papieża i taki jest w moim mniemaniu cel jego filmu – udowodnienie ortodoksyjności twórców tego materiału dokumentalnego.

Katolicyzm reprezentowany przez twórców filmu nie jest ortodoksyjny, bo nie jest zgody z linią reprezentowaną przez Rzym. Zwalczają obraz Lutra, którego już nie ma. Światowa Federacja Luterańska odcięła się od antyjudaistycznych pism Lutra oraz nie aprobuje jego decyzji dotyczącej zgody na bigamię Filipa Heskiego. Od tego wszystkiego protestantyzm się odciął [10].

Na koniec chcę serdecznie polecić każdemu film Grzegorza Brauna – nie aby przyjmować wszystko, co tam jest wypowiedziane i pokazane, lecz by poczytać więcej o kontrowersyjnej postaci jaką był Marcin Luter. Nie należy go czynić świętym, ani też nie powinno się go niesprawiedliwie demonizować. Po obejrzeniu filmu polecam zaraz udać się do parafii luterańskiej, albo do innego zboru protestanckiego na nabożeństwo, by przekonać się, że protestantyzm nie jest – jakby chciał tego Grzegorz Braun – dziełem opętanego przez szatana Marcina Lutra. Protestantyzm nie jest protestem przeciwko katolicyzmowi – wręcz przeciwnie, jest wezwaniem do świadczenia o Ewangelii (z łac. protestari – świadczyć o…)[11]. Poza tym protestantyzm nie zaczyna i nie kończy się na mnichu z Wittenbergi, mimo że autorzy filmu i wszyscy krytycy protestantyzmu i ekumenizmu takie brawurowe założenie wydają się przyjmować.

Naprawdę chciałbym zrozumieć pana Grzegorza Brauna i pojąć, skąd u niego taka nienawiść do reformatora Marcina Lutra i całego protestantyzmu? Film Brauna wpisuje się w serię antyprotestanckich publikacji, które tworzą ks. Tadeusz Guz, Paweł Lisicki, a teraz były kandydat na prezydenta Grzegorz Braun. Jest też polemicznym  dokumentem o charakterze antyeuropejskim.

Na materiale jest watermark „NO4EU”, co może być rozumiane jako sprzeciw przeciwko Unii Europejskiej (ang. No for European Union). Możliwe, że twórcom wcale nie zależy na uświadamianiu protestantów o błędach luteranizmu, lecz za ich działalnością stoją czysto polityczne intencje zmierzające do izolacjonizmu i dystansowaniu się od instytucji Unii Europejskiej i krajów o innych poglądach religijnych? Jednak to są już kwestie polityczne, które nie zamierzam podnosić w tej recenzji napisanej z punktu widzenia teologa protestanckiego.

Sebastian Madejski

[1] Polecam recenzję Michała Gadzińskiego na portalu histmag.org: https://histmag.org/Pawel-Lisicki-Luter.-Ciemna-strona-rewolucji-recenzja-16218 [dostęp 19.01.2018].

[2] W filmie panuje naiwne przeświadczenie, że średniowieczna Europa była jednolita i pozbawiona jakichkolwiek konfliktów do czasów Reformacji.

[3] https://www.deon.pl/religia/serwis-papieski/aktualnosci-papieskie/art,4514,papiez-intencje-marcina-lutra-nie-byly-bledne.html [dostęp 19.01.2018].

[4] Włoski eseista i publicysta katolicki, współredaktor konserwatywnego przeglądu „Radici Cristiane”.

[5] http://laboratorium.wiez.pl/2016/10/31/czego-nas-nauczyl-marcin-luter/ [dostęp 19.01.2018].

[6] https://uczciwieprzedbogiem.wordpress.com/2017/10/31/czy-reformacja-sie-skonczyla/ [dostęp 19.01.2018].

[7] http://www.piotrskarga.pl [dostęp 19.01.2018].

[8] https://www.youtube.com/watch?v=ARo6S_Z2E4A&t=198s [dostęp 19.01.2018].

[9] http://www.kosciol.pl/article.php/20081126012422753 [dostęp 19.01.2018].

[10]https://www.lutheranworld.org/sites/default/files/dts-doc48-jewish-full.pdf [dostęp 19.01.2018].

[11] https://de.wikipedia.org/wiki/Protestantismus [dostęp 19.01.2018].

5 thoughts on “Recenzja filmu “Luter i rewolucja protestancka”

  1. Osoby starsze pamiętają, jak w Związku Radzieckim, w największych budynkach cerkwi dużych miast – tworzono muzea ateizmu. Chrześcijaństwo, a właściwie katolicyzm i prawosławie było przedstawiane w podobny sposób jak robi to film Brauna w stosunku do protestantów: wojny krzyżowe, palenie na stosie, wykorzystywanie chłopów do prac za darmo, źródło spisków politycznych, papieże – kazirodcy, kobiety, zboczeńcy, totalna niemoralność, rozpusta… skok na kasę. Gratuluję p. Braunowi podobnego poziomu argumentów! Zgadzam się – polemika nie ma sensu

    Like

      1. Bardzo dziękuję za tak miłe słowa. Niezwykle ciekawe jest to, że obaj już na samym początku stwierdziliśmy, że jest to raczej pamflet niż film dokumentalny! 😉 Gorzej, że niektórzy po przeczytaniu takich słów, uznają już, że tekst jest… “lewacki”.

        No, ale trzeba robić swoje!
        Pozdrawiam serdecznie

        Like

  2. Tak, uważam że to wielka szkoda, że często ludzie sobie uproszczają i dzielą opinie na “lewackie” i te “prawdziwe”. Również uprzejmie pozdrawiam i zapraszam do zapoznania się z innymi moimi wpisami! Sebastian Madejski

    Like

Leave a reply to smadejski Cancel reply